Nie kupuj po okładce.
Darowanemu koniowi nie należy patrzeć w zęby, ale przy samodzielnym zakupie jest zupełnie inaczej. Każdy chce znajdować produkty w miarę tanie, o dobrej jakości i trwałe. Sytuacja wygląda tak samo, jeśli chodzi o zakup książek. Rynek wydawniczy jest pełen nowości, księgarnie pękają powoli w szwach. Żeby się przebić wydawcy prześcigają się nowymi pomysłami, a specjaliści od marketingu wymyślają nowe strategie szybkiego i sprawego dotarcia do jak największej liczby odbiorców. W tym biznesie nie ma mowy o zwolnieniu tempa, ponieważ konkurencja i rozdrobnienie jest zbyt duże. Praktycznie każde wydawnictwo chciałoby, żeby jego pozycje znalazły się na pierwszym miejscu w rankingu sprzedaży. Aby tego dokonać, muszą dostosowywać się do potrzeb czytelników. Od czasu szybkiego wzrostu technologii ludzkie zmysły stopniowo wyostrzają się i stępiają. Najbardziej wrażliwi jesteśmy na to, co widzimy. Dlatego wydawcy szleją z kolorami okładek, prześcigają się z coraz to nowymi pomysłami na oprawę graficzną i ilustrację. Społeczeństwo czyta niechętnie, a jak już to robi, to chce mieć sprawę ułatwioną do maksimum. Dlatego zamiast tradycyjnego druku, spotykana jest powiększona i rozstrzelona książka, a na okładce dominują zawijasy i wymyślne inskrypcje. Potencjalny czytelnik musi dostać gotowy produkt – ładny, zgrabny, może być nawet trochę ciekawy. Książka staje się tylko kolejnym wytworem, na którym się zarabia. Czasami dopieszczany jest też nasz dotyk – okładki mają wymyślne faktury, są podrabiane – co podwyższa jednocześnie ich cenę. Niestety bardzo częstym zjawiskiem jest to, że nabieramy się na te chwyty marketingowe sprzedawców i wydawców. Cieszymy oczy i ręce, wydaje nam się, że skoro książka tak ślicznie i zachęcająco wygląda (może nawet ładnie pachnie, a nie zwyczajnie farbą drukarską), to musi być również ciekawą lekturą. Nic bardziej mylnego! Najczęściej książki, które są takie doskonale z zewnątrz, mają wiele mankamentów wewnątrz. Jeśli zawartość merytoryczna kuleje, to starają się nam wepchnąć piękną oprawę. Nie dajmy się nabrać i sprawdzajmy wcześniej w innych źródłach, czym właściwie jest to, na widok czego zaczynają nam się świecić oczy.