Na pograniczu gatunku

Tool – „Lateralus” (2001). Piąty album tego kultowego zespołu dotarł do 1 miejsca listy Billboardu. Dojrzalszy od poprzednich, stanowi idealną mieszankę hipnotycznych rytmów i ostrego, metalowego muzycznego wrzasku. Charyzmatyczny głos wokalisty, kultowe teledyski i częste koncerty w Polsce przysporzyły im w naszym kraju wielu słuchaczy. The Mars Volta – „De-Loused In The Comatorium” (2003). Debiutancki album Amerykanów wstrząsnął całym muzycznym światem. Na pozór przypadkowe, połamane dźwięki z pogranicza jazzu, metalu, rytmów Latino i post-rocka, okraszone histerycznym głosem wokalisty i genialnymi partiami instrumentalnymi, szybko zostały uznane za objawienie i nadzieję dla całego nurtu. Uwaga – płyta nie nadaje się do czytania książki, ani słuchania przed snem. Radiohead – „Paranoid Android” (1997). Radiohead od lat odcina się od progrockowej etykietki, ale nie znaczy to, że ich płyty stają się przez to mniej progresywne. Ta stanowiła przełom zarówno w głównym nurcie rocka, jak i na węższym, progrockowym poletku. Eksperymentalne brzmienia, sporo elektroniki, kilka chwytliwych rytmów, ciekawy wokal sukces był murowany.