Matrix: Reaktywacja – reż. Andy i Larry Wachowscy

To była kwestia czasu. Nie mogli tego tak zostawić – w grę wchodziły zbyt duże pieniądze. A poza tym ciekawe, ilu maniaków powysyłałoby petycję do Wachowskich z prośbą o kontynuowanie Matrixa. Pewnie dużo. Neo, Morfeusz i reszta załogi docierają do Zionu, ostatniego bastionu ludzkości, nad którym zawitały czarne chmury – maszyny wytropiły miejsce jego położenia głęboko w ziemi i zaczynają się doń zbliżać. Nikt nie wie, co robić. A w Neo, rzekomego Wybrańca, wierzy tylko Morfeusz i skromna załoga. W dodatku w środku Matrixa zaczynają pojawiać się błędy – ich sprawcą jest agent Smith, który nauczył się… kopiować. Druga odsłona cyber-punkowej opowieści, która zmieniła oblicze kina akcji. Niestety, jest to szablonowy przykład dominacji pierwszej części nad drugą w filmach. Jedynka była przepełniona szczegółami sprawiającymi, że Matrix wydawał się realniejszy, bardziej do widza trafiała jego rzeczywistość. Tutaj postawiono bardziej na akcję, a efekty specjalne tak powielono, iż czasami zamiast je podziwiać, widz po prostu zostaje ogłupiony ich nadmiarem. Wielka porażka. Chociaż nie jest tragicznie – na to przyjdzie pora w ostatniej części trylogii.